Strony

O Marianie.


Wierszyk ten jest o Marianie
co miał w dupie odżywianie.
Zamiast chleba jadał stolec
taki z niego był pierdolec.

Czy na wieczór czy do zupy
lubił zjeść kawałek kupy.
Zawsze kupę jadł ze smakiem
i popijał kapuśniakiem.

Wychwalając jej walory
taszczył z pola całe wory.
Często łykał kocie boby
lecząc wszystkie tym choroby.

O poranku do swej strawy
pijał srakę zamiast kawy.
Kał był wszystkim dla Mariana,
tworzył z niego pyszne dania.

Pewnej nocy tuż nad ranem
gdy już myślał nad śniadaniem.
Rozwolnienia chłopak dostał
i z boleści aż się posrał.

Skrzętnie zebrał swoją kupę
by przyrządzić później zupę.
Już gotował swoją strawę
posprzątawszy wcześniej ławę.

Przyniósł talerz, łyżkę, sól
w kiszkach czując głodu ból.
Nie wytrzymał i skosztował
a po chwili zwymiotował.

Smak wykręcił mu wnętrzności
powodując wielkie mdłości.
Padł więc Marian na podłogę
gryząc z bólu swoją nogę.

Umarł w mękach i dusznościach
po tych wszystkich wspaniałościach.
Gdy do ziemi go wsadzono
by obdzielił sobą grono.

Wszystkich stworzeń co tam żyją
i na zwłokach domy wiją.
Myśl się jedna narodziła
która inne wyprzedziła.

Czy naprawdę to jest zdrowe
co dzień łykać gówno nowe?
Każdy z nas gównem się żywi
a gdy kona to się dziwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz